wtorek, 18 marca 2014

*Mezalians dziewiąty*

- Wy się znacie? - zdziwienie Kloppa było wielkie
- Tak. Niestety się znamy... - powiedziała - Po co tu przyszłeś? - zwróciła się do łukasza
- Bo trener mnie o to poprosił.. Było włamanie do jego domu.. I..ii..
- Dobra, nie tłumacz się już. Wyjdź.
- Ale ja muszę ci coś wyjaśnić...
- Nie chcę twoich wyjaśnień! Wyjdź! Rozumiesz?! - straciła cierpliwość
- Tak, rozumiem.. Do widzenia trenerze.. Pa Ulla.. - pożegnał się smutno po czym opuścił pomieszczenie
  W szpitalnej sali nastała krępująca cisza. Każdy układał sobie w głowie to, co miało miejsce przed chwilą. Ulla przyglądała się robiącemu dziwne miny Jurgenowi i zastanawiała się dlaczego Angelika zareagowała na Łukasza w taki sposób jak zareagowała, zaś Kloppo myślał nad tym co jego najlepszy defensor miał z nią wspólnego. Ich ciekawość i ciśnienie w powietrzu z sekundy na sekundę wzrastało. Jednak nikt nie był w stanie przerwać ciszy, która robiła się coraz bardziej irytująca.
- Angela, wytłumacz nam to. - wyskoczył niespodziewanie Kloppo
  Znów to samo. Cisza. Cisza ogarnęła całą salę i nie miała zamiaru jej opuścić.
- Skąd znasz Łukasza? - Jurgen nie dawał za wygraną
- To.. To długa historia.. - dziewczyna ciężko westchnęła
- Opowiadaj. Wszystko. Najlepiej ze szczegółami. Mamy czas. - do akcji wkroczyła Ulla
- No dobrze.. Tylko uprzedzam, już dawno z tym skończyłam. - zaczęła niepewnie - Więc.. Z Łukaszem poznaliśmy się w....

~.~

  Mętlik w głowie? Nie. To za mało powiedziane. W głowie Piszczka roiło się od wspomnień, planów, jego głupoty i  niespodziewanego zniknięcia bardzo bliskiej mu osoby, której chciał pomóc. 4 słowa zakończyły ich znajomość. Tych słów prawy obrońca będzie żałował do końca swojego życia. Gdyby nie one jego życie wyglądałoby zupełnie inaczej. Jednak co się stało, się nie odstanie.. Trzeba z tym żyć i powoli naprawiać to, co się zepsuło. Czasami potrzeba wiele czasu, by cokolwiek wskórać, ale warto walczyć, walczyć do samego końca. Łukasz postanowił pojechać do osoby, która jako jedyna rozumiała jego odczucia. Tylko na niego, tak naprawdę zawsze mógł liczyć, w końcu był jego najlepszym i jedynym przyjacielem. Miał nadzieję, że i tym razem Kuba doradzi mu co ma robić w tej trudnej sytuacji. 
  Piszczek stanął przy drzwiach mieszkania Kuby, pewnie w nie zapukał i oczekiwał przyjaciela.
- Piszczuś! Co cię do mnie sprowadza? Stało się coś? - gestem ręki zaprosił łukasza do środka
- A żebyś wiedział... 
- Widzę, że będzie to dłuższa rozmowa więc ty idź do salonu, a ja przyniosę nam po piwku. - posłał mu szeroki uśmiech
  Prawy obrońca tak jak rozkazał mu Błaszczykowski poszedł do salonu i rozsiadł się na kanapie. Już po chwili obok niego zasiadł Kuba z piwem w ręku. 
- Dobra, teraz możesz opowiadać. - wręczył mu schłodzonego Lecha
- Spotkałem dzisiaj tą dziewczynę.. Ona nie chce mnie znać..
- Dziwisz się jej? W końcu to, co jej zrobiłeś nie było zbyt przyjemne.. - stwierdził pomocnik
- Ale przecież chciałem jej tylko pomóc..
- A później?
- No tak.. Zostawiłem ją...

Kolejny rozdział kiedy pojawi się przynajmniej 10 komentarzy <3

Rozdział miał się pojawić wtedy kiedy będzie 15 rozdziałów, no ale LENICIE SIĘ! :D