środa, 8 stycznia 2014

*Mezalians piąty*

  Dni spędzone w szpitalu dłużyły się niemiłosiernie. Łukasz powoli dochodził do siebie. Po pęknięciu miednicy nie było już śladu, obrażenia wewnętrzne wygojone, a kość udowa z dnia na dzień zrastała się coraz bardziej. Piszczek dziękował Bogu za to, że dał mu szansę, lecz nadal nie wiedział jak może naprawić wszystkie swoje błędy. Chciał wrócić do gry w piłkę.. Marzył o założeniu rodziny, lecz teraz, najważniejsze było wypełnienie pokuty zadanej przez najwyższego.
   Prawy obrońca siedział samotnie w szpitalnej sali. W ręku trzymał kartkę i długopis. Postanowił zrobić listę złych czynów, ale żaden z nich, na chwilę obecną nie przychodził mu do głowy. W pewnej chwili usłyszał ciche stukanie. Drzwi lekko się uchyliły, a zza nich wyłonił się uśmiechnięty od ucha do ucha Kuba.
- Siemka koleżko! - przywitał się wesoło
- Cześć Kubuś.. - rzekł przeciągle
- Coś ty taki niemrawy? - spytał siadając obok przyjaciela
- Nie uwierzysz.. Więc nie ma sensu żebym ci mówił.. - rzekł odkładając biały papier na pościel
- Co to jest? - zaciekawił się Błaszczykowski biorąc kartkę w dłoń - Lista złych czynów..? - przeczytał na głos
  Łukasz wziął głęboki oddech. Był świadomy tego, że Kuba będzie drążył temat dopóki nie dowie się prawdy. Westchnął głośno, po czym opowiedział mu całą historię o pięknej postaci i pokucie. Jakub początkowo zdumiał się i z niedowierzaniem kręcił głową, ale w chwili zakończenia opowieści uwierzył Piszczkowi, gdyż to jego najlepszy przyjaciel i nie miał podstaw do tego by mu nie wierzyć..
- Pomogę ci. Razem pomyślimy co zrobiłeś złego, zapiszemy to na kartce i zaczniemy wypełniać. - zaproponował szybko
- Ja nie wiem czy ktoś może mi pomóc... Ale myślę, że Bóg chce mojego dobra więc przyjmuję twoją propozycję. - uśmiechnął się szeroko
- Brakowało mi tego uśmiechu chłopie! - poklepał go po ramieniu
  W ten czas kiedy Łukasz razem z Kubą mozolnie zapełniali kartkę różnymi słowami, Angelika szykowała się do wypisu ze szpitala. Bała się tego co przyniesie kolejny dzień. Nie miała pojęcia jak poradzi sobie teraz, kiedy nie jest sama.. Rozwija się w niej nowe życie, malutka istota, która nie jest niczemu winna. Mimo tego, że spłodził je podły człowiek Angelika kochała je ponad wszystko inne. Lekarze na nieszczęście dziewczyny nie dają jej zbyt wielkich szans na donoszenie ciąży. Mówią, że na ten czas jest za słaba więc obawiają się najgorszego. Mimo to dziewczyna mocno wierzy i ma wielką nadzieję, a wiadomo, że nadzieja umiera ostatnia..
  Angela spakowała wszystkie rzeczy do wielkiej torby przyniesiąnej przez Jurgena. Mężczyzna razem z żoną postanowili, iż Angelika zamieszka razem z nimi co ułatwiało jej trudną sytuację.
  Szpital nie służył dziewczynie więc gdy tylko go opuściła poczuła się znacznie lepiej. Na parkingu czekał na nią Klopp z Ullą. Małżeństwo szybko zauważyło młodą Niemkę. Jurgen odebrał od niej torbę, spakował do bagażnika oraz ruchem ręki kazał usiąść z tyłu dobrze znanego dziewczynie Opla....

                                                  ( 20 komentarzy i kolejny rozdział)

Kto się spodziewał takiego rozwoju wydarzeń w życiu Angeliki? :)
Podoba wam się ten rozdział?
Czekam na wasze opinie! :D