czwartek, 15 maja 2014

*Mezalians dwunasty*

Zanim przeczytasz rozdział: Proszę abyście wyrażały szczere opinie na temat rozdziału, a nie dodawały tylko komantarz typu "Swietnie, zapraszam do siebie.." Przez takie komentarze mam wrażenie, że nie czytasz tego co piszę, a chcesz po prostu zareklamować bloga. :) Tymczasem zapraszam do rozdziału. :)

- Angie! Wyłaź z tej łazienki! Zaraz musimy wychodzić. - niecierpliwił się Jurgen
- Jeszcze tylko chwila! - powiedziała donośnym głosem
- Już trzeci raz tak mówisz kochana. Wyłaź. Napewno wyglądasz świetnie. - wtrąciła żona Kloppa
  Wtem małżeństwo usłyszało przekręcający się kluczyk w drzwiach, zza których sekundę później wyłoniła się postać dziewczyny.
- Too.. Idziemy? - spytała nieśmiało wpatrując się w podłogę
- Tak, jasne. - ocknął się papa Klopp przepuszczając dziewczynę przed siebie
- O której wrócicie? - zapytała Ulla
- Około 15. Po treningu muszę porozmawiać z chłopakami na temat meczy z Freiburgiem. - oznajmił mile opuszczając mieszkanie
  Jurgen zdawał sobie sprawę z tego, że dzisiejszy dzień będzie dla Angeliki przełomowym, ale nie spodziewał się, iż dziewczyna tak szybko znajdzie wspólny język z jednym z jego zawodników...
  Droga na stadion minęła im w mgnieniu oka. Wysiadając z pięknego Rand Rovera dziewczyna spostrzegła jak do Jurgena podchodzi nieznajomy jej chłopak.
- Witam trenera! - powiedział pełen entuzjazmu
- Dzień dobry! Zaraz zaczynamy trening. Zmykaj do szatni. - zarządził
- Już się robi! - odpowiedział biegnąc w stronę stadionu nie zauwarzywszy przyglądającej mu się szczegółowo dziewczyny
- Kto to był? - zapytała zaciekawiona
- Marco. Jeden z moich ulubieńców. To dobry chłopak. - uświadomił ją trener
  Dziewczyna zamyśliła się. Z głową w chmurach podążała za co rusz podrygującym na boki Kloppem.  W chwilę później obydwoje znajdywali isę w żółto czarnej świątynii.
- Idź na murawę, a ja zajrzę do chłopaków. - zawołał Jurgen i pobiegł w sobie znanym kierunku.
  Angelika stała zaś zagubiona pośród setki korytarzy, kompletnie nie wiedząc, w którą stronę iść. Zaczęła błąkać się w tę i z powrotem. Biało - zielone linoleum migało jej przed oczami, nie ułatwiając osiągnięcia celu. W końcu Angelika dała za wygraną.
- No to kicha... - westchnęła, patrząc na zegarek - Spóźniłam się.
  Jak na złość, w momencie, kiedy chciała zadzwonić do trenera, rozładowała jej się bateria.
- Ekhem.. - usłyszała chrząknięcie za plecami i odwróciła się gwałtownie, wpadając na uroczego blondyna...

(8 komentarzy i dodam część z Łukaszem, która jest o wiele ciekawsza)

Przepraszam, że dzisiaj tak krótko, ale po prostu mam gorszy dzień. 
Mam nadzieję, że rozdział nie wyszedł aż tak źle jak mi się wydaje.

wtorek, 29 kwietnia 2014

*Mezalians jedenasty*

- Tak się składa, że Łukasz 2 lata temu przeszedł z Herthy do Borussi. Może ten nagły transfer był powodem jego odejścia od ciebie? - uśmiechnął się lekko
- Napewno! - Angelika zdumiała się - Ale to nie zmienia faktu, że mnie zostawił... - jej nagły entuzjazm prysnął szybciej niż się pojawił
- Aj, Angie.. Łukasz napewno...
  Nagle do sali wszedł lekarz, który wszedł w słowo Jurgenowi.
- Pani Angeliko, mamy dla pani wypis. - przerwał Kloppowi doktor, który trzymał w ręku kartkę - już dziś - nawet teraz - może pani opuścić teren szpitala. - uśmiechnął się po czym wręczył dziewczynie wypis
- Dziękuję bardzo panie Krauz. - odwzajemniła gest
- Do NIE zobaczenia. - zwinnym ruchem opuścił salę
- Jutro musisz iść ze mną na trening. - Klopp wbił wzrok w Angelikę - Koniecznie - dodał szybko widząc jej niezadowoloną minę
- Ale...
- Nie ma żadnego "ale" kochana! Idziesz. Bez gadania! - włączyła się Ulla
- Niech wam będzie.. - poddała się
- I tak ma być. - wyszczerzył się w uśmiechu trener pszczółek
  Co wtedy poczuła? Strach? Niepewność? Smutek? Te wszystkie rzeczy mieszały się w jej głowie. Dziewczyna nie wiedziała co ma myśleć na ten temat. Łukasz był pierwszym mężczyzną, na którym jej zależało.. Pierwszym, na którego nie patrzyła jak na kolegę, a chłopaka, wyjątkowo przystojnego chłopaka.. Nie. To stanowczo nie był jej kolega. Ona nawet nie wie jak mogłaby nazwać jej znajomość z Łukaszem.. Nie było to ani koleżeństwo.. Ani przyjaźń.. Jakaś zbytnia znajomość też nie.. Cóż, życie zawsze było, jest i będzie pokręcone..
~.~
- Oczywiście. Wiesz co? Nawet mam już pewien pomysł, który postaram się zrealizować. - spojrzał się w zaciekawione oczy kolegi
- Opowiadaj!
- A więc tak [...] i co o tym sądzisz? - zapytał
- Myślałem, że znam cię na wylot, ale tego nigdy bym się nie spodziewał! Jesteś genialny! Nie wiedziałem, że potrafiłbyś być taki romantyczny. - uśmiechnął się przyjaźnie
- No widzisz. Teraz będziesz miał okazję poznać mnie z tej innej strony. - przyznał, nie odrywając wzroku od schłodzonego Lecha
- Może... Miałbyś ochotę naaaa.... - zawiesił głos
- Naaa.. - niecierpliwił się Piszczek
- Imprezkę? - uśmiechnął się chytrze
- Też mi pytanie! Jasne! - znacząco poruszał brwiami
- Ale nie.. Nie możemy.. Jutro rano mamy trening.. - zgasił entuzjazm kolegi Kuba
- Ehh.. No tak. Przecież od jutra zaczynam treningi biegowe. - wziął duży łyk zimnego trunku
- Sam widzisz. Trudno. Następnym razem. - uśmiechnął się szelmowsko
- Oo! Stary.. Znam ten uśmiech! - mierzwił mu włosy
- No a jak. Będzie cudownie. A teraz sorry Piszczu, ale ja już odpływam. - wstał z kanapy
- Racja. Trzeba się wyspać. - założył buty - To ja się zbieram. Do jutra kolo!
- Narka stary! - krzyknął z wnętrza salonu
  Piszczek leniwie podążał pustymi uliczkami uśpionego już Dortmundu. Z jednej strony chciał jak najszybciej znaleźć się w ciepłym i wygodnym łóżeczku, a z drugiej lubił patrzeć na Dortmund z innej perspektywy.. Tej nocnej. Kiedy nikt, ani nic nie mogło przeszkodzić mu w rozmyśleniach, które teraz... Były niewątpliwie nieodłączną częścią jego dnia.

(ponad 10 komentarzy i kolejny rozdział)

Powiało nudą.. Rozdział taki o niczym, ale od następnego rozdziału zacznie się już więcej dziać. :) Pierwszy trening.. Nowe znajomości... Zobaczycie :D 

wtorek, 1 kwietnia 2014

*Mezalians dziesiąty*

- No dobrze.. Tylko uprzedzam, już dawno z tym skończyłam. - zaczęła niepewnie - Więc...  Z Łukaszem poznaliśmy się na jednej z ulic Berlinu.. Próbowałam go uwieść. Pracowałam jako prostytutka. - przyznała ściszając głos
- Lepsza najgorsza prawda, niż słodkie kłamstwo. - uśmiechnął się Jurgen - Najważniejsze jest to, że z tym skończyłaś.
- Nie jesteście źli, zdenerwowani, czy coś w ten deseń? - zdziwiła się
- Nie kochana. Wszystko jest dobrze. Teraz musimy cię stąd wyciągnąć i pomóc rozpocząć nowe życie. - zaśmiała się Ulla - Angela, wybacz, że zapytam, ale muszę.. Co zrobił ci Łukasz? Dziwnie zareagowałaś gdy go zobaczyłaś. 
- On chciał mi pomóc skończyć z tym wszystkim.. Lecz ja mu nie podałam żadnych danych osobowych. Przez kilka dni przychodził na tę nieszczęsną ulicę i kiedy to ja zgodziła się na rzucenie - tej jakby nie było pracy - on po prostu zniknął.. Najpierw obiecywał mi bajeczne życie, a.. a później.. Zostawił mnie samą.. Samą, ze wszystkimi problemami. Miesiąc po tym wszystkim znalazłam pracę w kawiarni i on tam przyszedł.. Zobaczyliśmy się raz, a potem ślad po nim zaginął.. Aż do teraz. - Angie zakończyła swój długi monolog
- To zdarzyło się w Dortmundzie? - z ust Ulli znów wybrzmiało pytanie
- Nie. Wtedy przebywałam w Berlinie. - wyznała
- A kiedy cię opuścił? - w głowie Jurgena zaświtało
- No.. 4 lata temu, ale nie pamiętam dokładnej daty... - zdziwiła się
- Tak się składa, że Łukasz 4 lata temu przeszedł z Herthy do Borussi. Może ten nagły transfer był powodem jego odejścia od ciebie? - uśmiechnął się lekko
- Napewno! - Angelika zdumiała się

 ~.~

- Ale przecież chciałem jej tylko pomóc..
- A później?
- No tak.. Zostawiłem ją.. - stwierdził młody Piszczek bezradnie spuszczając głowę
- Mogę ci jakoś pomóc? - położył rękę na ramieniu Łukasza
  Mężczyzna zamyślił się. Nie wiedział co byłoby w tej chwili najlepsze. Z jednej strony chciał w jakiś sposób zbliżyć się do Angeli, ale z drugiej, bał się odrzucenia..
- Łukasz? - przyjaciel pomachał mu ręką przed twarzą
- Taak? - przerwał poważne przemyślenia
- Co mogę dla ciebie zrobić? - ponowił wcześniejsze pytanie
- Sorry Kuba, ale poradzę sobie sam..
- Nie no, rozumiem, ale w razie "w" możesz na mnie liczyć. - zadeklarował się Błaszczykowski
  Łukasz jak to Łukasz wyszczerzył swoje białe ząbki w wielkim uśmiechu mierzwiąc włosy przyjaciela. W duchu dziękował Bogu, że postawił na jego drodze właśnie Jakuba. 
- Ach, Kubuś.. Jak ja bym chciał cofnąć czas, wtedy zabrałbym Angelę ze sobą... Nie pomyślałem o tym najpierw i w jej oczach stałem się ostatnim dupkiem i idiotą...
- Piszczu przestań! Jesteś wspaniałym facetem. Jeżeli się postarasz to ona to doceni, zauważy twoje złote serducho... Ale musisz o nią odpowiednio zawalczyć. Zrobić coś, co byłoby dla niej jako takim zadośćuczynieniem za stare lata. - zauważył, że łukasz jest nieobecny duchem - Ej! Słuchasz mnie?
- Oczywiście. Wiesz co? Nawet mam już pewien pomysł, który postaram się zrealizować. - spojrzał się w zaciekawione oczy kolegi
- Opowiadaj! - wyrwało się prawemu pomocnikowi
- A więc tak....


Następny rozdział jak będzie powyżej 10 komentarzy.
Coś mi ostatnio nie idzie pisanie.. Efekt mojej pracy widzicie u góry... Przepraszam. :(

wtorek, 18 marca 2014

*Mezalians dziewiąty*

- Wy się znacie? - zdziwienie Kloppa było wielkie
- Tak. Niestety się znamy... - powiedziała - Po co tu przyszłeś? - zwróciła się do łukasza
- Bo trener mnie o to poprosił.. Było włamanie do jego domu.. I..ii..
- Dobra, nie tłumacz się już. Wyjdź.
- Ale ja muszę ci coś wyjaśnić...
- Nie chcę twoich wyjaśnień! Wyjdź! Rozumiesz?! - straciła cierpliwość
- Tak, rozumiem.. Do widzenia trenerze.. Pa Ulla.. - pożegnał się smutno po czym opuścił pomieszczenie
  W szpitalnej sali nastała krępująca cisza. Każdy układał sobie w głowie to, co miało miejsce przed chwilą. Ulla przyglądała się robiącemu dziwne miny Jurgenowi i zastanawiała się dlaczego Angelika zareagowała na Łukasza w taki sposób jak zareagowała, zaś Kloppo myślał nad tym co jego najlepszy defensor miał z nią wspólnego. Ich ciekawość i ciśnienie w powietrzu z sekundy na sekundę wzrastało. Jednak nikt nie był w stanie przerwać ciszy, która robiła się coraz bardziej irytująca.
- Angela, wytłumacz nam to. - wyskoczył niespodziewanie Kloppo
  Znów to samo. Cisza. Cisza ogarnęła całą salę i nie miała zamiaru jej opuścić.
- Skąd znasz Łukasza? - Jurgen nie dawał za wygraną
- To.. To długa historia.. - dziewczyna ciężko westchnęła
- Opowiadaj. Wszystko. Najlepiej ze szczegółami. Mamy czas. - do akcji wkroczyła Ulla
- No dobrze.. Tylko uprzedzam, już dawno z tym skończyłam. - zaczęła niepewnie - Więc.. Z Łukaszem poznaliśmy się w....

~.~

  Mętlik w głowie? Nie. To za mało powiedziane. W głowie Piszczka roiło się od wspomnień, planów, jego głupoty i  niespodziewanego zniknięcia bardzo bliskiej mu osoby, której chciał pomóc. 4 słowa zakończyły ich znajomość. Tych słów prawy obrońca będzie żałował do końca swojego życia. Gdyby nie one jego życie wyglądałoby zupełnie inaczej. Jednak co się stało, się nie odstanie.. Trzeba z tym żyć i powoli naprawiać to, co się zepsuło. Czasami potrzeba wiele czasu, by cokolwiek wskórać, ale warto walczyć, walczyć do samego końca. Łukasz postanowił pojechać do osoby, która jako jedyna rozumiała jego odczucia. Tylko na niego, tak naprawdę zawsze mógł liczyć, w końcu był jego najlepszym i jedynym przyjacielem. Miał nadzieję, że i tym razem Kuba doradzi mu co ma robić w tej trudnej sytuacji. 
  Piszczek stanął przy drzwiach mieszkania Kuby, pewnie w nie zapukał i oczekiwał przyjaciela.
- Piszczuś! Co cię do mnie sprowadza? Stało się coś? - gestem ręki zaprosił łukasza do środka
- A żebyś wiedział... 
- Widzę, że będzie to dłuższa rozmowa więc ty idź do salonu, a ja przyniosę nam po piwku. - posłał mu szeroki uśmiech
  Prawy obrońca tak jak rozkazał mu Błaszczykowski poszedł do salonu i rozsiadł się na kanapie. Już po chwili obok niego zasiadł Kuba z piwem w ręku. 
- Dobra, teraz możesz opowiadać. - wręczył mu schłodzonego Lecha
- Spotkałem dzisiaj tą dziewczynę.. Ona nie chce mnie znać..
- Dziwisz się jej? W końcu to, co jej zrobiłeś nie było zbyt przyjemne.. - stwierdził pomocnik
- Ale przecież chciałem jej tylko pomóc..
- A później?
- No tak.. Zostawiłem ją...

Kolejny rozdział kiedy pojawi się przynajmniej 10 komentarzy <3

Rozdział miał się pojawić wtedy kiedy będzie 15 rozdziałów, no ale LENICIE SIĘ! :D

środa, 26 lutego 2014

*Mezalians ósmy*

Zanim przeczytacie rozdział zapraszam was na prolog, na moim nowym blogu <3  http://spelnicswojemarzenia.blogspot.com/  -------> komentujcie, obserwujcie, a będzie mi naprawdę miło <3

- Co się jej stało? Co z dzieckiem?! - pytał zdenerwowany Klopp
  Miał prawo do nerwów, gdyż razem z Ullą siedział na korytarzu drugą godzinę, a nadal nikt nie raczył powiedzieć mu, co dzieje się z Angelą.
- Jurgen, uspokój się... To nic nie da. Musimy czekać. - próbował uspokoić męża jak i samą siebie
- Masz rację.. - usiadł na krzesełku
- A tak w ogóle, to zamknąłeś dom? - spytała głośno przy tym chrząkając
- Nie. - spojrzał na nią - Myślałem, że ty zamkniesz. - stwierdził - Ale mniejsza z tym. Zadzwonię do Marco żeby pojechał i sprawdził czy wszystko w porządku.
- Kochanie, zapomniałeś, że wszyscy porozjeżdżali się po świecie? - zapytała Klopp'owa
- Aj.. Urlop.. - zamyślił się - Wiem! Przecież Piszczek został w Dortmundzie! - uśmiechnął się lekko - Mam nadzieję, że on nam pomoże...

~.~

  Zrezygnowany Piszczek powoli wyszedł z kawiarni. Jego mózg znów był zmuszony do pracy. Nie znalazł swojego anioła, nie wiedział o nim praktycznie niczego, prócz wyglądu i pseudonimu. Nie wiedział co ma robić, czy nadal zajmować się pierwszym zadaniem, czy przejść do realizowania kolejnego..
  Poważne przemyślenia obrońcy przerwał dźwięk telefonu.. Łukasz pośpiesznie wyjął komórkę z kieszeni. Wielkie było jego zdziwienie, gdy na ekranie zobaczył napis "Kloppo". Na jego twarzy pojawił się mimowolny uśmiech. Odebrał połączenie.
- Piszczu! Jest sprawa! Mógłbyś pojechać do mojego domu zobaczyć czy jest zamknięty? - zapytał słyszalnie zdenerwowany trener
- Jasne! A stało się coś? - zaciekawił się
- Nie. To znaczy tak! Jestem w szpitalu z Ullą, ale później ci to wyjaśnię! Na razie leć do willi! Potem przyjdź do najbliższego szpitala. - powiedział już nieco spokojniej
- Dob.. - nie zdążył odpowiedzieć, gdyż Jurgen się rozłączył
  Mężczyzna nie zastanawiając się ani minuty  skierował swoje kroki ku mieszkaniu trenera. Do celu dotarł bardzo szybko. Rozejrzał się dokładnie, po czym pewnie chwycił za klamkę. Drzwi były otwarte. Piłkarz wszedł do środka. Po krótkim rozeznaniu stwierził, że trener, a tym bardziej Ulla nie zostawiliby mieszkania w takim stanie. By upewnić się w tym stwierdzeniu zatelefonował do Jurgena. Jego teza się potwierdziła. Włamanie. Łukasz, by nie znaleźć się na liście podejrzanych niczego nie dotykał. Był zmuszony czekać na przybycie policji. Kiedy w końcu pod dom przyjechał radiowóz, Piszczek wyjaśnił im całą sytuację i podążył do szpitala. Małżeństwo Klopp czekało na niego pod salą numer 16..
- i Jak? Policjanci zajęli się domem? - zapytał poważnie Jurgen
- Tak, wszystko jest zabezpieczone. - wyjaśnił
- To dobrze.. Dziękuję ci, że w ogóle chciało ci się tam iść.
- Nie ma o czym mówić. A tak właściwie, dlaczego tu jesteście? - spytał niepewnie
  Nie usłyszał jednak odpowiedzi, gdyż w tej chwili z sali wyszedł lekarz.
- Z panią Angeliką jest wszystko dobrze, niestety nie udało nam się uratować dziecka.. Mogą do niej państwo wejść.
  Wszyscy z nietęgimi minami weszli do sali. Łukasz, kiedy tylko zobaczył dziewczynę, zamarł. Ona wybałuszyła oczy i nie mogła wydusić z siebie żadnego dźwięku. W końcu z jej gardła wybrzmiało kilka słów.
- Co ty tu robisz?
- Ja.. Bo.. No... - plątał się
- Wy się znacie? - zdziwienie Kloppa było ogromne
- Tak, niestety się znamy...

No i mamy rozdział numer 8! Moja ulubiona cyfraa! <3 Podoba wam się? Zabawimy się w pytanka do rozdziału xD

1. Jak potoczą się dalsze losy naszej dwójki głównych bohaterów?
2. Jak zareaguje Angelika na "tłumaczenia" Łukasza?
3. Co będzie chciał zrobić Łukasz by odbudować relację pomiędzy nim, a Angie?
Czekam na wasze sugestie! <3

czwartek, 20 lutego 2014

*Mezalians siódmy*

  Dni mijały nieubłaganie. Angelika przez cały czas siedziała w swoim pokoju. Wyjątkami było zejście na obiad i kolację. Państwo Klopp martwiło się o nią z wiadomego powodu. W brzuchu dziewczyny rozwijało się nowe pokolenie, a ona o nie nie dbała.
- Musimy wyciągnąć ją z domu.. - rzekła zmartwiona Klopp'owa
-Racja. Tylko ciekaw jestem jak my tego dokonamy..
  Kiedy Jurgen wraz z małżonką obmyślali plan wyciągnięcia dziewczyny z mieszkania, ona leżała na swoim łóżku przypominając sobie najgorsze chwile jej życia..
- Dlaczego wszystko co złe musi spotykać właśnie mnie.. Co ja takiego zrobiłam? - mówiła gładząc się po brzuchu - Życie jest niesprawiedliwe kochanie...
  Prawiąc swój monolog wstała i skierowała się na dół, do kuchni. Schodząc ze schodów poczuła silny ból, który przeszywał ją na wskrość.
- Au! Ulla! - krzyczała nie wiedząc co robić
- Słucham cię kochana. - Klopp'owa wychyliła się zza ściany - O mój Boże! - zerwała się z krzesła po czym podbiegła do dziewczyny - Jurgen! Dzwoń po karetkę!
- Ale co się.. Jezu! Już dzwonię!
  Trener pośpiesznie wyciągnął komórkę i wybrał numer pogotowia ratunkowego. Rozmawiając pokrzykiwał głośno oraz nie szczędził gestykulacji. W końcu przeklnął pod nosem i zakończył połączenie.
- Nie przyjadą! - wykrzyczał
- Ale, ale.. - panikowała Ulla patrząc na syczącą z bólu Angelikę
- Co my teraz zrobimy..?! - chodził w kółko Klopp
- Zawieźcie mnie samochodem! - wycedziła przez zęby Angela
- Jasne! Że my od razu o tym nie pomyśleliśmy.. - "przybił facepalm'a"
  Jurgen wziął na ręce młodą Niemkę, zaś Ulla pobiegła odpalić samochód. Cała ta akcja rozgrywała się bardzo szybko. Było to nowe i poniekąd straszne przeżycie dla całej trójki...

~.~

  Łukasz doszedł już do siebie. Chodził o kulach, ale najważniejsze było to, że przebywał w swoim domu. Jego myśli zajmowało spotkanie z postacią. Chciał jak najszybciej wypełnić pierwsze, a zarazem najważniejsze zadanie. W związku z tym ubrał wierzchnie okrycie i opuścił swoje lokum. Szedł ulicami pięknęgo, tą porą roku, Dortmundu. Zimne krople deszczu co rusz muskały jego ciepłą twarz, tym samym powodując przyjemne dreszcze. Po kilku minutach drogi na horyzoncie pojawiła się mała i wyjątkowo przytulna kawiarenka. Pomimo bólu Piszczek przyspieszył kroku. Chciał mieć te spotkanie za sobą. Niepewnie otworzył plastikowe drzwi, po czym wkroczył do środka. Usiadł przy pierwszym, lepszym stoliku badawczo się rozglądając. W chwilę później podeszła do niego rudowłosa kelnerka.
- Czego pan sobie życzy? - uśmiechnęła się przyjaźnie
- Wiadomości. - rzekł tajemniczo odwzajemniając gest
- Nie rozumiem.. - zmieniła ton głosu na poważny i pewny
- Kiedyś pracowała tutaj taka piękna, zawsze uśmiechnięta szatynka.. Wiesz, gdzie mógłbym ją znaleźć? - spytał wpatrując się w oczy nieznajomej
- Po pierwsze, kiedyś to dobre słowo, a po drugie nie wiem gdzie teraz jest. Wyleciała z pracy jakieś 2 miesiące temu, ja zajęłam jej stanowisko. - przyznała się
- Ach, no cóż.. A wiesz jak się nazywała? Imię, nazwisko, cokolwiek...
- Pracownicy wołali na nią Angel, nic więcej nie wiem. Przykro mi.. - odeszła
- Anioł.. - szepnął prawie niesłyszalnie i ciężko westchnął

 (następny rozdział za 15 komentarzy)

No i mamy już rozdział numer 7 :) Chciałabym was poinformować o nowym blogu, który wczoraj założyłam :) Zapraszam do obserwacji i komentowania :D

niedziela, 2 lutego 2014

*Mezalians szósty*

- Już mi niec nie przychodzi do głowy... Ile zapisaliśmy punktów? - spytał zmęczony Kuba
- 10.. -odparł zrezygnowany Łukasz
- Myślę, że na razie wystarczy. Naprawisz te, a później ewentualnie zapiszemy kolejne i również je wypełnimy. Co o tym sądzisz?
- Ty zawsze masz świetne pomysły! - na twarzy Piszczka pojawił się szczery uśmiech
- Od którego punktu chcesz zacząć?
- Myślę, że najlepiej będzie, gdy zaczniemy od początku. Tak więc wpierw znajdziemy tą dziewczynę z Berlina.. - podrapał się po głowie
- Ale ty nawet nie znasz jej imienia, co dopiero mówić o nazwisku! - pogładził się po brodzie
- Ale znam miejsce jej pracy, a to przemawia na moją korzyść. - uśmiechnął się łobuzersko
- No tak. - Kuba zmierzwił jego włosy - Kiedy wychodzisz ze szpitala?
- Za 3 dni. Wtedy od razu zaczniemy działać. - zwinął kartkę umieszczając ją w szufladzie
- Będzie ciężko.. Będzie bardzo ciężko naprawić niektóre rzeczy z tej listy. Skąd wiesz, że tajemnicza nie zmieniła miejsca pracy? Albo nie wyprowadziła się do innego kraju? Pomyśl.. - Kuba stanął przy oknie - Przecież ona może być teraz wszędzie...
- Niby tak.. Ale.. Czuję, że nasza misja będzie miała pozytywne skutki.. - łukasz zadumał się
- Zobaczymy Piszczu, zobaczymy...

~.~

  Ulla wprowadził Angelę do pokoju, który miała osiedlić, zaś Jurgen zajął się sporządzeniem spóźnionego już obiadu.
- I jak kochana, podoba ci się? - spytała Ulla
- Tak, jest tu naprawdę bardzo pięknie. - przyznała zachwycona dzieczyna
- A jak się czujesz? - zapytała z troską
- Średnio. Nie jest ani źle, ani też dobrze. Boję się, że stracę dziecko... - usiadła na wielkim łóżku
- Nie bój się, ja i Jurgen pomożemy ci z wielką przyjemnością. - przytuliła Angie
- Dziękuję, nie wiem co bym bez was zrobiła. - odwzajemniła uścisk
- Obiad gotowy! - dobiegł ich głos Jurgena
- Chodź, zobaczymy czym tym razem się popisał. - uśmiechnęła się serdecznie
  Kobiety w świetnych nastrojach wstąpiły do kuchni. Klopp ruchem ręki zaprosił je do stołu.
- Oto ryż  z warzywami, oraz piersią z kurczaka. Mam nadzieję, że będzie paniom smakowało.
- Moje ulubione danie. - wyszczerzyła się Angelika
- O proszę, to dobrze. Mam pewność, że wszystko zostanie zjedzone. - zaśmiał się Kloppo
  Po jakże sytym posiłku nadszedł czas na rozmowy.
- Angeliko, może miałabyś ochotę pojechać ze mną na trening? - zapytał wkładając talerze do zmywarki
- Jaki trening? - spytała zdziwiona
- Piłkarski. - uśmiechnął się - jestem trenerem Borussi Dortmund i chcę zapoznać cię z moją załogą.
- Nie! Nie ma mowy! - uniosła się
- Dlaczego? - zdumiał się Jurgen
- Nie ważne.. jestem zmęczona, pójdę się położyć...
  Angelika wstała od stołu i podążyła do swojego pokoju, pozostawiając Ullę i Kloppa w całkowitym osłupieniu i niewiedzy.
- Co ją ugryzło? Przecież chciałem dobrze, a wyszło jak zwykle źle... - zastanawiał się na głos
- Hormony kochanie, hormony.. - odrzekła Ulla kręcąc głową
- Nie byłbym tego taki pewien. Myślę, że to ma jakieś głębsze źródło i muszę dowiedzieć się jakie...

(Kolejny rozdział za 15 komentarzy)

Mimo tego iż pod poprzednim rozdziałem nie ujrzałam 20 komentarzy oddaję w wasze ręce, a właściwie to oczy kolejny badziewny wpis. Jak na razie nic się nie dzieje, ale z każdym rozdziałem opowiadanie będzie się rozkręcać :D