środa, 26 lutego 2014

*Mezalians ósmy*

Zanim przeczytacie rozdział zapraszam was na prolog, na moim nowym blogu <3  http://spelnicswojemarzenia.blogspot.com/  -------> komentujcie, obserwujcie, a będzie mi naprawdę miło <3

- Co się jej stało? Co z dzieckiem?! - pytał zdenerwowany Klopp
  Miał prawo do nerwów, gdyż razem z Ullą siedział na korytarzu drugą godzinę, a nadal nikt nie raczył powiedzieć mu, co dzieje się z Angelą.
- Jurgen, uspokój się... To nic nie da. Musimy czekać. - próbował uspokoić męża jak i samą siebie
- Masz rację.. - usiadł na krzesełku
- A tak w ogóle, to zamknąłeś dom? - spytała głośno przy tym chrząkając
- Nie. - spojrzał na nią - Myślałem, że ty zamkniesz. - stwierdził - Ale mniejsza z tym. Zadzwonię do Marco żeby pojechał i sprawdził czy wszystko w porządku.
- Kochanie, zapomniałeś, że wszyscy porozjeżdżali się po świecie? - zapytała Klopp'owa
- Aj.. Urlop.. - zamyślił się - Wiem! Przecież Piszczek został w Dortmundzie! - uśmiechnął się lekko - Mam nadzieję, że on nam pomoże...

~.~

  Zrezygnowany Piszczek powoli wyszedł z kawiarni. Jego mózg znów był zmuszony do pracy. Nie znalazł swojego anioła, nie wiedział o nim praktycznie niczego, prócz wyglądu i pseudonimu. Nie wiedział co ma robić, czy nadal zajmować się pierwszym zadaniem, czy przejść do realizowania kolejnego..
  Poważne przemyślenia obrońcy przerwał dźwięk telefonu.. Łukasz pośpiesznie wyjął komórkę z kieszeni. Wielkie było jego zdziwienie, gdy na ekranie zobaczył napis "Kloppo". Na jego twarzy pojawił się mimowolny uśmiech. Odebrał połączenie.
- Piszczu! Jest sprawa! Mógłbyś pojechać do mojego domu zobaczyć czy jest zamknięty? - zapytał słyszalnie zdenerwowany trener
- Jasne! A stało się coś? - zaciekawił się
- Nie. To znaczy tak! Jestem w szpitalu z Ullą, ale później ci to wyjaśnię! Na razie leć do willi! Potem przyjdź do najbliższego szpitala. - powiedział już nieco spokojniej
- Dob.. - nie zdążył odpowiedzieć, gdyż Jurgen się rozłączył
  Mężczyzna nie zastanawiając się ani minuty  skierował swoje kroki ku mieszkaniu trenera. Do celu dotarł bardzo szybko. Rozejrzał się dokładnie, po czym pewnie chwycił za klamkę. Drzwi były otwarte. Piłkarz wszedł do środka. Po krótkim rozeznaniu stwierził, że trener, a tym bardziej Ulla nie zostawiliby mieszkania w takim stanie. By upewnić się w tym stwierdzeniu zatelefonował do Jurgena. Jego teza się potwierdziła. Włamanie. Łukasz, by nie znaleźć się na liście podejrzanych niczego nie dotykał. Był zmuszony czekać na przybycie policji. Kiedy w końcu pod dom przyjechał radiowóz, Piszczek wyjaśnił im całą sytuację i podążył do szpitala. Małżeństwo Klopp czekało na niego pod salą numer 16..
- i Jak? Policjanci zajęli się domem? - zapytał poważnie Jurgen
- Tak, wszystko jest zabezpieczone. - wyjaśnił
- To dobrze.. Dziękuję ci, że w ogóle chciało ci się tam iść.
- Nie ma o czym mówić. A tak właściwie, dlaczego tu jesteście? - spytał niepewnie
  Nie usłyszał jednak odpowiedzi, gdyż w tej chwili z sali wyszedł lekarz.
- Z panią Angeliką jest wszystko dobrze, niestety nie udało nam się uratować dziecka.. Mogą do niej państwo wejść.
  Wszyscy z nietęgimi minami weszli do sali. Łukasz, kiedy tylko zobaczył dziewczynę, zamarł. Ona wybałuszyła oczy i nie mogła wydusić z siebie żadnego dźwięku. W końcu z jej gardła wybrzmiało kilka słów.
- Co ty tu robisz?
- Ja.. Bo.. No... - plątał się
- Wy się znacie? - zdziwienie Kloppa było ogromne
- Tak, niestety się znamy...

No i mamy rozdział numer 8! Moja ulubiona cyfraa! <3 Podoba wam się? Zabawimy się w pytanka do rozdziału xD

1. Jak potoczą się dalsze losy naszej dwójki głównych bohaterów?
2. Jak zareaguje Angelika na "tłumaczenia" Łukasza?
3. Co będzie chciał zrobić Łukasz by odbudować relację pomiędzy nim, a Angie?
Czekam na wasze sugestie! <3

czwartek, 20 lutego 2014

*Mezalians siódmy*

  Dni mijały nieubłaganie. Angelika przez cały czas siedziała w swoim pokoju. Wyjątkami było zejście na obiad i kolację. Państwo Klopp martwiło się o nią z wiadomego powodu. W brzuchu dziewczyny rozwijało się nowe pokolenie, a ona o nie nie dbała.
- Musimy wyciągnąć ją z domu.. - rzekła zmartwiona Klopp'owa
-Racja. Tylko ciekaw jestem jak my tego dokonamy..
  Kiedy Jurgen wraz z małżonką obmyślali plan wyciągnięcia dziewczyny z mieszkania, ona leżała na swoim łóżku przypominając sobie najgorsze chwile jej życia..
- Dlaczego wszystko co złe musi spotykać właśnie mnie.. Co ja takiego zrobiłam? - mówiła gładząc się po brzuchu - Życie jest niesprawiedliwe kochanie...
  Prawiąc swój monolog wstała i skierowała się na dół, do kuchni. Schodząc ze schodów poczuła silny ból, który przeszywał ją na wskrość.
- Au! Ulla! - krzyczała nie wiedząc co robić
- Słucham cię kochana. - Klopp'owa wychyliła się zza ściany - O mój Boże! - zerwała się z krzesła po czym podbiegła do dziewczyny - Jurgen! Dzwoń po karetkę!
- Ale co się.. Jezu! Już dzwonię!
  Trener pośpiesznie wyciągnął komórkę i wybrał numer pogotowia ratunkowego. Rozmawiając pokrzykiwał głośno oraz nie szczędził gestykulacji. W końcu przeklnął pod nosem i zakończył połączenie.
- Nie przyjadą! - wykrzyczał
- Ale, ale.. - panikowała Ulla patrząc na syczącą z bólu Angelikę
- Co my teraz zrobimy..?! - chodził w kółko Klopp
- Zawieźcie mnie samochodem! - wycedziła przez zęby Angela
- Jasne! Że my od razu o tym nie pomyśleliśmy.. - "przybił facepalm'a"
  Jurgen wziął na ręce młodą Niemkę, zaś Ulla pobiegła odpalić samochód. Cała ta akcja rozgrywała się bardzo szybko. Było to nowe i poniekąd straszne przeżycie dla całej trójki...

~.~

  Łukasz doszedł już do siebie. Chodził o kulach, ale najważniejsze było to, że przebywał w swoim domu. Jego myśli zajmowało spotkanie z postacią. Chciał jak najszybciej wypełnić pierwsze, a zarazem najważniejsze zadanie. W związku z tym ubrał wierzchnie okrycie i opuścił swoje lokum. Szedł ulicami pięknęgo, tą porą roku, Dortmundu. Zimne krople deszczu co rusz muskały jego ciepłą twarz, tym samym powodując przyjemne dreszcze. Po kilku minutach drogi na horyzoncie pojawiła się mała i wyjątkowo przytulna kawiarenka. Pomimo bólu Piszczek przyspieszył kroku. Chciał mieć te spotkanie za sobą. Niepewnie otworzył plastikowe drzwi, po czym wkroczył do środka. Usiadł przy pierwszym, lepszym stoliku badawczo się rozglądając. W chwilę później podeszła do niego rudowłosa kelnerka.
- Czego pan sobie życzy? - uśmiechnęła się przyjaźnie
- Wiadomości. - rzekł tajemniczo odwzajemniając gest
- Nie rozumiem.. - zmieniła ton głosu na poważny i pewny
- Kiedyś pracowała tutaj taka piękna, zawsze uśmiechnięta szatynka.. Wiesz, gdzie mógłbym ją znaleźć? - spytał wpatrując się w oczy nieznajomej
- Po pierwsze, kiedyś to dobre słowo, a po drugie nie wiem gdzie teraz jest. Wyleciała z pracy jakieś 2 miesiące temu, ja zajęłam jej stanowisko. - przyznała się
- Ach, no cóż.. A wiesz jak się nazywała? Imię, nazwisko, cokolwiek...
- Pracownicy wołali na nią Angel, nic więcej nie wiem. Przykro mi.. - odeszła
- Anioł.. - szepnął prawie niesłyszalnie i ciężko westchnął

 (następny rozdział za 15 komentarzy)

No i mamy już rozdział numer 7 :) Chciałabym was poinformować o nowym blogu, który wczoraj założyłam :) Zapraszam do obserwacji i komentowania :D

niedziela, 2 lutego 2014

*Mezalians szósty*

- Już mi niec nie przychodzi do głowy... Ile zapisaliśmy punktów? - spytał zmęczony Kuba
- 10.. -odparł zrezygnowany Łukasz
- Myślę, że na razie wystarczy. Naprawisz te, a później ewentualnie zapiszemy kolejne i również je wypełnimy. Co o tym sądzisz?
- Ty zawsze masz świetne pomysły! - na twarzy Piszczka pojawił się szczery uśmiech
- Od którego punktu chcesz zacząć?
- Myślę, że najlepiej będzie, gdy zaczniemy od początku. Tak więc wpierw znajdziemy tą dziewczynę z Berlina.. - podrapał się po głowie
- Ale ty nawet nie znasz jej imienia, co dopiero mówić o nazwisku! - pogładził się po brodzie
- Ale znam miejsce jej pracy, a to przemawia na moją korzyść. - uśmiechnął się łobuzersko
- No tak. - Kuba zmierzwił jego włosy - Kiedy wychodzisz ze szpitala?
- Za 3 dni. Wtedy od razu zaczniemy działać. - zwinął kartkę umieszczając ją w szufladzie
- Będzie ciężko.. Będzie bardzo ciężko naprawić niektóre rzeczy z tej listy. Skąd wiesz, że tajemnicza nie zmieniła miejsca pracy? Albo nie wyprowadziła się do innego kraju? Pomyśl.. - Kuba stanął przy oknie - Przecież ona może być teraz wszędzie...
- Niby tak.. Ale.. Czuję, że nasza misja będzie miała pozytywne skutki.. - łukasz zadumał się
- Zobaczymy Piszczu, zobaczymy...

~.~

  Ulla wprowadził Angelę do pokoju, który miała osiedlić, zaś Jurgen zajął się sporządzeniem spóźnionego już obiadu.
- I jak kochana, podoba ci się? - spytała Ulla
- Tak, jest tu naprawdę bardzo pięknie. - przyznała zachwycona dzieczyna
- A jak się czujesz? - zapytała z troską
- Średnio. Nie jest ani źle, ani też dobrze. Boję się, że stracę dziecko... - usiadła na wielkim łóżku
- Nie bój się, ja i Jurgen pomożemy ci z wielką przyjemnością. - przytuliła Angie
- Dziękuję, nie wiem co bym bez was zrobiła. - odwzajemniła uścisk
- Obiad gotowy! - dobiegł ich głos Jurgena
- Chodź, zobaczymy czym tym razem się popisał. - uśmiechnęła się serdecznie
  Kobiety w świetnych nastrojach wstąpiły do kuchni. Klopp ruchem ręki zaprosił je do stołu.
- Oto ryż  z warzywami, oraz piersią z kurczaka. Mam nadzieję, że będzie paniom smakowało.
- Moje ulubione danie. - wyszczerzyła się Angelika
- O proszę, to dobrze. Mam pewność, że wszystko zostanie zjedzone. - zaśmiał się Kloppo
  Po jakże sytym posiłku nadszedł czas na rozmowy.
- Angeliko, może miałabyś ochotę pojechać ze mną na trening? - zapytał wkładając talerze do zmywarki
- Jaki trening? - spytała zdziwiona
- Piłkarski. - uśmiechnął się - jestem trenerem Borussi Dortmund i chcę zapoznać cię z moją załogą.
- Nie! Nie ma mowy! - uniosła się
- Dlaczego? - zdumiał się Jurgen
- Nie ważne.. jestem zmęczona, pójdę się położyć...
  Angelika wstała od stołu i podążyła do swojego pokoju, pozostawiając Ullę i Kloppa w całkowitym osłupieniu i niewiedzy.
- Co ją ugryzło? Przecież chciałem dobrze, a wyszło jak zwykle źle... - zastanawiał się na głos
- Hormony kochanie, hormony.. - odrzekła Ulla kręcąc głową
- Nie byłbym tego taki pewien. Myślę, że to ma jakieś głębsze źródło i muszę dowiedzieć się jakie...

(Kolejny rozdział za 15 komentarzy)

Mimo tego iż pod poprzednim rozdziałem nie ujrzałam 20 komentarzy oddaję w wasze ręce, a właściwie to oczy kolejny badziewny wpis. Jak na razie nic się nie dzieje, ale z każdym rozdziałem opowiadanie będzie się rozkręcać :D